poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Murvica czyli wakacje w Chorwacji nr 2

Autorem artykułu jest Paweł Rudzki



Opis wakacji jakie autor spędził w Murvicy (Chorwacja) na wyspie Brac.
Tym razem wiedziałem gdzie chcę jechać, a nie jak przed rokiem gdy znalazłem się w Murterze. Muszę jednak przyznać, że była to wiedza podobna do tej, którą posiadał Kolumb przed swoją wyprawą do "Indii" - wiedział, że coś tam jest, ale co tam zobaczy i czego doświadczy mógł się tylko domyślać.... Co więcej do znanej nam dzisiaj Ameryki Północnej Kolumbowi nie udało się właściwie dotrzeć. Mnie na wyspę Brač w Chorwacji tak. I o tym właśnie będzie ten krótki reportaż.

Wyruszamy samochodem marki Toyota w czwartkowy poranek 16 sierpnia i obieramy kierunek na południe - Cieszyn, Wiedeń, Gratz, Słowenia, Zagrzeb. Toyota nawet na polskich drogach spisuje się znakomicie i wcale nie jest prawdą, że po naszej autostradzie nie można jechać 150 km/h.... Można jeżeli się ma szczęście i nie ma po drodze policji. Policji i owszem nie było, za to korek w okolicach Pszczyny i owszem! Droga przez Czechy i Austrię mija bardzo szybko i spokojnie, w Słowenii podziwiamy widoki i siłą woli porównujemy ją do Szwajcarii. Jednak czy w Szwajcarii trzeba jeździć cały dzień na światłach? W Słowenii tak! Szkoda, że o tym nie mówią celnicy. Celnicy po drodze w ogóle nic nie mówili poza "jechać dalej". Taka odprawa bardzo mi się podoba. Podobała mi się również mapa Słowenii otrzymana za darmo na przejściu granicznym. Bardzo miła chociaż niepraktyczna dla kogoś, kto jedzie tranzytem do Chorwacji - drogowskazy na Zagrzeb widać prawie z granicy. Oto już przed nami Chorwacja, zupełnie pusta (i bardzo dobra) autostrada, jeszcze chwilę krętą drogą i już jesteśmy w okolicy Jezior Plitivickich.

Park Narodowy Jezior Plitwickich, wpisany został na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO i trzeba przyznać jest to miejsce bardzo, ale to bardzo ładne. Turkusowa, czyściutka woda w której można oglądać ryby, dzika przyroda, drewniane kładki prowadzące przez lasy, piękne wodospady z najważniejszym "Wielkim Wodospadem" i ... tłumy ludzi pragnących, mimo ceny biletu 80 KN, to wszystko zobaczyć.

Tak to się porobiło na tym świecie, że najpierw takie dzikie enklawy niszczymy, a potem musimy je specjalnie chronić, żeby je oglądać... Tłum był szczególnie duży przy przystaniach gdzie cumują stateczki turystyczne pływające po jeziorach jak również w miejscu gdzie można coś zjeść lub czegoś się napić. Trzeba przyznać, że kawa i zimne piwo z widokiem na jezioro smakuje wyśmienicie - zwłaszcza po trochę dłuższym spacerze w promieniach gorącego słońca. W ogóle Jeziora Plitivicke to idealne miejsce do spacerowania i do zrobienia kilku ładnych zdjęć.

Ruszamy dalej w kierunku Splitu i wyspy Brač. Przed nami kręte chorwackie drogi, czasami szaleni kierowcy (chorwaccy i polscy...) i przepiękne widoki - góry i doliny, gdzie więcej kamieni niż budynków mieszkalnych. Chorwacja jest krajem bardzo słabo zaludnionym i można jechać przez długi czas nie spotykając żadnych osad ludzkich. Czasami niestety można spotkać również groby przy drodze, albo puste miejscowości. Wszystko to pozostałość po wojnie, jak również po udanej próbie odbicia okolicznych miejscowości z rąk Serbów. Z okolic Knina ok. 150 tys. Serbów musiało uciekać do Serbii jak również do Bośni i Hercegowiny, a wielu z nich zostało zamordowanych. Smutny i przygnębiający jest widok takich miejsc.

Zostawiamy smutki na boku, przed nami port w Splicie i potężna kolejka, aby dostać się na prom do Supertaru na wyspie Brač. Bilet na określoną godzinę (cena za dwie osoby i samochód - 128 KN) można dostać bez żadnego problemu, ale dostać się na prom - to już jest sztuka. Spędziliśmy w kolejce ok. 1,5 godziny, a najciekawsze z tego wszystkiego, że na prom wjeżdżałem tyłem... Na promie już odczuwamy działanie upalnego słońca, już czuć morską bryzę, już robi się weselej i radośniej.

Jeszcze przejazd przez wyspę Brač. Wyspa ta jest jedną z większych wysp należących do Chorwacji, aczkolwiek tak jak i cała Chorwacja jest bardzo słabo zaludniona. Przeważają kamienie, kamienie i kamienie, gdzieniegdzie poprzedzielane drzewkami figowymi lub oliwkowymi, co przy zachodzącym powoli Słońcu tworzy bardzo urokliwy, niespotykany nigdzie w Polsce krajobraz. Z drogi do Bola można skręcić na Vidową Górę - najwyższe wzniesienie adriatyckich wysp (778 m). Warto tam jechać, zwłaszcza, że prowadzi nas asfaltowa droga, co na bocznych drogach na Braču wcale nie jest takie częste. W restauracji na górze chcemy wypić kawę lub herbatę, ale niestety nie ma - zepsuła się maszyna. Na szczęście są przepiękne widoki - leżącej w dole wyspy Brač, trochę bardziej odległej wyspy Hvar, morza i Słońca zachodzącego hen, gdzieś tam nad Włochami.

Krętą (a niby jaka miała być? w końcu jesteśmy w Chorwacji!) drogą zjeżdżamy w dół do miasta Bol, gdzie przez dobrą godzinę próbujemy znaleźć naszych gospodarzy Nadę i Kresimira Okmaziców. W końcu ich odnajdujemy, aczkolwiek numeracja ulic w tym mieście odbiega od znanych nam standardów. Od razu miłe przyjęcie, poczęstunek i napitek "bo musicie być zmęczeni" i miła rozmowa w mieszanym języku angielsko-niemiecko-chorwacko-polskim. Dobra, koniec tego, jedziemy na miejsce noclegu do Murvicy, gdzie znajduje się letni domek Państwa Okmaziców. Pomijając kamienistą, krętą, biegnącą nad przepaścią drogę, miejsce okazuje się być cudowne!!!

Trzeba zacząć od tego, że w ciągu roku żyje tam 10 (słownie: dziesięć) osób. Na wakacje zjeżdża trochę więcej, ale na pewno nie jest to zatłoczony kurort. Cisza i spokój. Morze w dole w odległości stu metrów widoczne z pokoju czy kuchni. Winnice dookoła i piwniczka z winem, z których gospodarz pozwala nam korzystać do woli. Plaża marzenie - cudowna woda, skałki wokół, a przebywających tam wczasowiczów zna się wszystkich po dwóch dniach. Bardzo przyjemne miejsce jeżeli ktoś jest zmęczony gwarem turystycznych, tak samo wyglądających miast. Raj czy co? Chyba tak! Oczywiście są pewne niedogodności - w Murvicy nie ma sklepu i na przykład po chleb trzeba jeździć do Bola. Jest za to restauracja, chociaż ceny nie zachęcają do częstego jej odwiedzania.

Jednak plaża równoważy wszystko! Rano morze zaskakuje nas nie tyle swoją krystalicznie czystą wodą, ale ciszą godną Oceanu Spokojnego. Cisza ta trwa codziennie do 12:30 (z zegarkiem w ręku), a potem zaczyna wiać, umożliwiając wiatrowo-wodne harce żeglarzom i deskarzom. Wielu z nich zostawia swoje deski i żagle na plaży - Chorwacja w takich miejscach jest naprawdę bezpiecznym krajem.

Pływać na desce można również w miejscowości Bol. Jest to najstarsze miasto na wyspie Brač. Słynie ze swoich plaż, a szczególnie z plaży Zlatni Rat, która dość długim klinem wbija się w wody Morza Adriatyckiego. Plaża ta oczywiście jest kamienista, aczkolwiek kamyczki są bardzo małe i można chodzić po nich na boso bez obawy skaleczenia się. Na prawym końcu "klina" (patrząc w stronę morza) kilka osób opala się w "strojach naturalnych" nic, a nic nie robiąc sobie z zakazów zabraniających tego. Z kolei na lewym końcu plaży znajdują się dość liczne i nieźle wyposażone wypożyczalnie sprzętu wodnego przede wszystkim do windsurfingu. Poza tym dużo ludzi, dużo "atrakcji" w postaci barów, sklepików, kramików itp. Tuż za plażą znajduje się kompleks hotelowo-tenisowy, gdzie jest rozgrywany CROATIAN BOL LADIES OPEN 2001 - turniej tenisowy kobiet, z sumą nagród 170 tys. $, zaliczany do klasyfikacji WTA.

Trzeba przyznać, że plaża w Bolu jest główną atrakcją miasta. Wprawdzie znajduje się w nim również port czy klasztor Dominikanów z XVw., jednak wiele innych atrakcji "do zwiedzania" w Bolu nie ma. Miasto wygląda bardzo urokliwie szczególnie po zapadnięciu zmroku i zapaleniu lamp. Spacer wąskimi uliczkami lub po małym porcie, tuż przy morzu rozświetlonym księżycową poświatą, staje się wtedy szczególnie romantyczny.

Można również spróbować zapoznać się z innymi atrakcjami wyspy Brač. Nie myślę w tym momencie o dalmatyńskich "jadłach i napitkach" (trzeba przyznać, że grillowane potrawy mają bardzo dobre), ale o zabytkach wyróżniających to miejsce. Należą do nich przede wszystkim Drakonjina spilja ("Jaskinia Smoka") oraz Blaca.

"Jaskinia Smoka" to pozostałości starego klasztoru z wyrzeźbionymi wewnątrz w wapiennej skale płaskorzeźbami nawiązującymi do Apokalipsy św. Jana. Trzeba przyznać, że wygląd tych rzeźb robi wrażenie, podobnie jak otaczające nas góry, które wydają się być zupełnie niedostępne. Chyba tylko dlatego, że tak było od wieków, drogi do ruin nie wskazuje żaden znak, a dojście tam bez przewodnika może skończyć się dużym rozczarowaniem - wejście jest zamykane na kłódkę. Ruiny klasztory znajdują się nad Murvicą i zostaliśmy tam doprowadzeni przez naszego gospodarza. Szkoda tylko, że nie uprzedził, iż wyprawa tam w sandałach może być dość ciężka...

Drugą atrakcją Brača polecaną w każdym przewodniku jest Blaca - najlepiej zachowany kompleks starych budynków, wybudowanych w monumentalnych górach. Niestety dwukrotne próby dotarcia tam spełzły na niczym. Za pierwszym razem nie chcieliśmy ryzykować samochodu jadąc po drodze nadającej się bardziej dla dalmatyńskich osłów lub samochodów terenowych. Stwierdzamy, że druga próba musi być lepsza i wybieramy się tam drogą morską na wycieczkę. Po przepłynięciu z Bola ok. 1 godziny wzdłuż wyspy Brač (w kierunku zachodnim) trzeba jeszcze podejść ok. 3 km pod górę do zabudowań. Niestety, próba ta również się nie powiodła.... zbyt mało osób było chętnych na tę wycieczkę. Czyżby do trzech razy sztuka? Czyżby to znak, że ... trzeba tam wrócić? Być może. Już w drodze powrotnej, w czasie padającego bez przerwy od granicy słoweńsko - austriackiej deszczu, zacząłem tęsknić za ciszą, spokojem, życzliwością Chorwatów, słońcem i tym wszystkim, co sprawiło, że pobyt w Murvicy był tak przyjemny. Już tylko jedenaście miesięcy...
---

Wejdź na tę stronę, aby czytać szybciej! ----------- Paweł Rudzki - trener szybkiego czytania, autor ebooka "Szybko czytasz - więcej rozumiesz"


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Mostar - odrodzenie po wojnie

Autorem artykułu jest Marek Bemben



Który z europejskich krajów ma poziom bezrobocia... 50 procent?

Mostar - "miasto z kamienia i na kamieniu" jak mówią miejscowi, liczące ponad 120 tysięcy mieszkańców, jest największym centrum politycznym, gospodarczym i kulturalnym południowo - zachodniej części Bośni i Hercegowiny. Niewiele jest miejsc na świecie gdzie obok siebie spotkamy meczety, cerkwie i kościoły katolickie. Mostar zachwyca, choć jeszcze niedawno trwały tu jedne z najcieższych walk podczas wojny w byłej Jugosławii. Przez miasto przejeżdża dużo Polaków. Kierunek - Chorwacja wczasy.

Dziury po kulach

Po wjeździe do miasta zderzamy się z typowo południowym tumultem - spory ruch samochodowy, mnóstwo pieszych przebiegających przez ulicę w najdziwniejszych miejscach, ogólny chaos komunikacyjny. Pośród dźwięku klaksonów (trąbienie wydaje się być swoistą rozrywką dla miejscowych kierowców) dobiega nas nawoływanie muezzinów z licznych meczetów. Niespotykany gdzie indziej widok muzułmańskiej świątyni sąsiadującej z cerkwią prawosławną i kościołem katolickim sprawia wrażenie harmonii i ogólnej tolerancji. Tak jednak nie jest. To tutaj od 1992 roku niemal bez przerwy przez prawie trzy lata trwały cieżkie walki (zniszczono około 5 tysięcy budynków). Ich ofiarami była głównie ludność cywilna - zabito ponad 2 tysiące mieszkańców, a 25 tysięcy ludzi uciekło ze swych domów, wiekszość do tej pory nie powróciła. Idąc deptakiem napotykamy małe muzułmańskie cmentarze, a daty śmierci na nagrobkach mówią wszystko - 1992 r. , 1993 r. . To polegli z rąk chorwackich bądź serbskich podczas krwawej wojny bałkańskiej.
Pomimo, że od zakończenia konfliktu minęło osiem lat, ślady wojny są nadal widoczne. Duże wrażenie robi na nas dom, który z daleka wydaje się być fantazyjnie otynkowany. Z bliska jednak widzimy, iż co kilka centymetrów w ścianie jest spora wyrwa po kuli. Połowa domu ocalała, wstawiono nowe okna, mieszkają tam ludzie. Druga połowa, z napisem "mini market" straszy potężną wyrwą.
Niemal na każdym kroku spotykamy ekipy remontowe, które podnoszą z gruzów kolejne budowle. Mostar z dnia na dzień zmienia swe oblicze - praca wre. Nieprzypadkowo jedyny w tym dużym mieście hipermarket zamiast produktów spożywczych sprzedaje materiały budowlane. Nie sposób przejść ulicą nie napotykając żołnierza. To stacjonujące w Bośni siły rozjemcze SFOR. Przed wjazdem do miasta mijają nas jadące sąsiednim pasem transportery wojskowe. Nisko nad domami przelatuje helikopter. Tu można odczuć, że wojna zakończyła się zupełnie niedawno.


Sobieski na Bałkanach


Mostar ma długą i burzliwą historię. W XV wieku został zdobyty przez Turków. To właśnie dlatego dominującą religią stał się muzułmanizm. Mieszkańcy (Słowianie) przejęli wiarę od swych najeźdźców. W czasach osmańskich Mostar dynamicznie się rozwijał. Zawdzięcza to między innymi położeniu na szlaku handlowym z Dubrownika. Postępu nie hamują nawet epidemie dżumy i trzęsienie ziemi w XVI wieku. Mieszkańcy słynęli w całej niemal Europie z wyrobów rzemieślniczych, głównie ze skór i złota. Bogactwo miasta przejawiało się w powstających jak grzyby po deszczu orientalnych domach i meczetach. Powstawały medresy, czyli muzułmańskie szkoły religijne. W XVII wieku Mostar miał ponad 300 sklepów!
Panowaniu osmańskiemu w 1683 roku kres położył... król Jan Sobieski, który za pomocą połączonych armii polskiej i austriackiej rozbił wojska tureckie. Silne związki muzułmańskich mieszkańców z Turcją przetrwały jednak aż do początku XX wieku, kiedy to Hercegowina stała sie oficjalnie podległa Austro - Węgrom. Po I wojnie światowej miasto weszło w skład Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców, a później Jugosławii. Od 1992 roku należy do niepodległej Bośni i Hercegowiny.
Mostar, leżący na styku kultur Wschodu i Zachodu, ma do zaoferowania turystom wiele atrakcji. Jednakże najbardziej znany zabytek miasta - stary kamienny most z 1566 roku - został zbombardowany podczas wojny w 1993 roku.
Do innych ciekawych miejsc można zaliczyć meczet Asker z początku XVI wieku, co ciekawe budowla nie posiadała nigdy minaretu. Wśród innych meczetów uwagę przyciąga Tabacica (z XV wieku, z wysokim na 20 metrów minaretem), Koski Mehmed-Paszy (minaret oddalony jest zaledwie 5 metrów od rzeki!), Karadoz- Bega (obok medresy). O odnowionej w 1981 roku wieży zegarowej mówi się, że według źródeł, dzwony słychać było w odległości trzech godzin marszu od Mostaru. Dzielnicę Stara Carsija, określa się z kolei mianem prawdziwej kwintensencji Orientu - tradycyjne warsztaty rzemieślnicze, restauracyjki oferujące lokalne potrawy, meczety i tureckie fortyfikacje. Przy ulicy Bisevica znajduje się dom o tej samej nazwie. Umieszczono tam ekspozycję sprzętów z okresu panowania tureckiego. Można też odwiedzić klasztor franciszkanów, starą synagogę, łaźnię turecką - hammam, czy muzeum Hercegowiny.
Warto również wybrać się na Tepa-pijaca, czyli główny bazar starego Mostaru, gdzie godne polecenia są domowe wyroby sprzedawane przez mieszkańców - głównie wina i sery.


Co drugi bez pracy

Mostar zachwyca i zadziwia. Nadal posiada silne związki z Turcją i światem muzułmańskim. W mieście, jako jedyne placówki dyplomatyczne, rozlokowały się konsulaty państw Turcja i Egipt. Stary most odbudowują zaś robotnicy z Ankary.
W Mostarze nie widać ubóstwa, choć poziom bezrobocia w Bośni i Hercegowinie w wielu miejscach oscyluje na poziomie... ponad 50 procent. Głównym pracodawcą jest w Mostarze huta aluminium. Mieszkańcy mają ambicje żyć też z turystyki. Na razie jednak Bośnia nie cieszy się powodzeniem. Wciąż jeszcze kraj ten kojarzy się z wojną. Jednak jest tu względnie bezpiecznie. Bez problemu można poruszać się nocami po mieście. Pozostawienie samochodu na ulicy także nie powinno budzić wątpliwości - wiele aut, z uwagi na tropikalne wręcz upały, stoi z otwartymi szybami. Należy jednak uważać i nie schodzić na pobocza dróg w interiorze, unikać lasów, zarośli. Wciąż mogą tam być miny. Świadczą o tym patrole saperów, które spotykamy wzdłuż głównych dróg tego kraju.
Bośnia powoli dźwiga się z gruzów, mieszkańcy uśmiechają się na ulicy, choć prawie każdy z nich stracił podczas wojny krewnego, sąsiada, współpracownika... Starają się żyć normalnie.

---

Autor Marek Bemben, wytrawny podróżnik i turysta, poleca LAST MINUTE


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Chorwacja - popularny kierunek wakacyjny

Autorem artykułu jest Mirosław Nikolin



Republika Chorwacka leży w Europie Centralnej, nad Morzem Adriatyckim. Graniczy ze Słowenią, Węgrami, Jugosławią oraz Bośnią i Hercegowiną. Ukształtowanie terenu jest zupełnie różne w części północnej i południowej Chorwacji. Północna Chorwacja, w której skład wchodzą krainy Slawonia i Barania, jest niziną (Nizina Panońska), z rzadkimi i niskimi (do 500 m n.p.m.) górami. Jest to obszar rolniczo - przemysłowy. Natomiast południowa część Chorwacji jest górzysta, począwszy od Istrii, przez Gorski Kotar i Velebit, na całej Dalmacji kończąc. Mimo to, w Chorwacji nie ma gór wyższych niż 2000 m n.p.m. Najwyższym szczytem jest Dinara (1831 m), leżąca na granicy z Bośnią i Hercegowiną niedaleko miasta Knin.

Na kulturę Chorwacji silnie oddziałuje kultura zachodnioeuropejska, śródziemnomorska a także słowiańska. Chorwaci są z reguły bardzo serdeczni i przyjacielscy. Charakteryzują się też dość głośnym i żywym sposobem mówienia. Jak w większości krajów śródziemnomorskich, po południu Chorwaci celebrują sjestę, a życie towarzyskie rozpoczyna się wieczorem. Sezon turystyczny w Chorwacji zaczyna się w kwietniu i trwa do października. Chorwacja posiada idealny dla rozwoju turystyki klimat. Regiony nadmorskie są jednymi z najbardziej słonecznych w całej Europie. Osoby planujące wczasy w Chorwacji mogą mieć niemalże pewność, iż pogoda nie zawiedzie. Nad morzem lata są słoneczne, upalne i suche. Średnia temperatura lipca to 24°C, jednak często (zwłaszcza w sezonie) dochodzi do 28–30°C, a czasami nawet 40°C. Wody Morza Adriatyckiego są czyste, silnie zasolone i ciepłe (latem średnia temperatura na otwartym morzu wynosi 22– 25°C).

Osoby pragnące spędzić wakacje w Chorwacji najczęściej w podróż wybierają się samochodem bądź autokarem. Najszybciej do Chorwacji można dotrzeć samolotem. Chorwackie porty lotnicze obsługują loty zagraniczne w Zagrzebiu, Splicie, Dubrowniku, Puli, Rijece, Zadarze i Osijeku. Jest to jednak jedna z bardziej kosztownych form podróży. Można jednak skorzystać z oferty tanich linii lotniczych (np. SkyEurope, Norwegian, Austrian).

Kuchnia chorwacka jest dosyć specyficzna i zróżnicowana zależnie od klimatu. W części północnej jedzenie jest zbliżone do naszego - europejskiego. Na wybrzeżu dominują głównie potrawy lekkostrawne (ryby, sałatki, owoce morza). Mało popularna jest wieprzowina a sporo jada się tu baraniny i ryb. Wybór ryb jest bardzo duży. Począwszy od oslic (morszczuk), zubatac na mięsie z rekina skończywszy. Z owoców morza najpopularniejsze są lignje, czyli kalmary.

Co warto zobaczyć:

Zagrzeb i okolice: Starówka w Zagrzebiu, Varaždin, Hrvatsko Zagorje.
Istria: Amfiteatr w Puli, Bazylika Eufrazjana w Poreèu, Rovinj, Kanał Limski, Park Narodowy Brijuni, Hum, Roè i aleja Głagolicy.
Dalmacja: Zabytki Zadaru, Park Narodowy Paklenica, Park Narodowy Krka, średniowieczne starówki Szybeniku i Trogiru, Pałac Dioklecjana w Splicie, Plaże i góry Makarskiej Riwiery, Dubrownik. Wyspy Dalmacji: Pag, Park Narodowy Kornati, plaża Zlatni rat na Braèu, miasto Hvar i Korèula, Stara cesta na Hvarze, Park Narodowy Mljet.
Kvarner: Wzgórze Trsat w Rijece, Riwiera Opatijska, Twierdza Nehaj w Senju, Fiord Zavratnica, Park Narodowy Północny Velebit. Wyspy Kvarneru: Starówki Krku i Baški na wyspie Krk, Lubenice na Cresie, szczyt Televrina na Lošinju, i piaszczyste plaże półwyspu Lopar.
Chorwacja Środkowa: Starówka-twierdza w Karlovacu, Park Narodowy Jeziora Plitwickie.

Ambasady
Ambasada RP w Chorwacji,
10000 Zagrzeb, ul. Krležin gvozd 3,
tel. 00385/1/ 4899444, fax 00385/1/4834577,
ambasada-polska@zg.t-com.hr;
Wydział Konsularny, tel./fax 00385/1/4899444, fax 00385/1/4899420.
---

Wszystkie oferty last minute pod jednym adresem www.CentralTravel.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Miejsca windsurfingowe w Chorwacji

Autorem artykułu jest Krzysztof Florek



Chorwacja oprócz wspaniałych gór, ciepłego morza i licznych zabytków kultury daje wiele możliwości aktywnego spędzania czasu. Od wielu już lat z jej walorów korzystają windsurferzy. Jest kilka miejsc w Chorwacji, które posiadają wspaniałe warunki do uprawiania tego sportu.

Jednym z nich jest wyspa Brać, zlokalizowana w środkowej Dalmacji, na południowy wschód od Splitu i na zachód od Makarskiej. Brać ma długość do 40 km i szerokość 7-14 km, co czyni z niej największą spośród dalmatyńskich wysp o powierzchni 394,41 km². Najwyższy szczyt wyspy to Vidova Góra o wysokości 778 m n.p.m. Bogata infrastruktura turystyczna sprawia, że chętni do odwiedzenia jej bez problemu znajdą zakwaterowanie. Wystarczy w wyszukiwarce wpisać Chorwacja noclegi, aby móc przebierać w ofertach kwaterunkowych wyspy Brac.

Najbardziej znanym miejscem na wyspie jest Złoty Róg - urokliwa drobnożwirowa plaża w miejscowości Bol. Przez wielu uważana za jedyną plażę na świecie prostopadle położoną w stosunku do nabrzeża. Złoty Róg zmienia swój kształt i pozycję w zależności od wiatrów i fal. Właśnie ze względu na silne wiatry jest wyjątkowo atrakcyjnym miejscem dla osób uprawiających windsurfing i fanów nart wodnych. Bol jest międzynarodowym ośrodkiem, uważa się, że to najpiękniejsze miejsce do żeglowania na Adriatyku. Windsurferzy przyjeżdżają, aby wykorzystać znakomity mistral, tworzący się w kanale między wyspą Hvar i Brac. Wiatr w tej części wybrzeża jest mocniejszy nuż gdzie indziej, pojawia się niemal codziennie. Rankiem wieje łagodniejszy wiatr, levante, idealny do nauki.

Istria to kolejne ciekawe miejsce w Chorwacji do uprawiania windsurfingu. Premantura to najdalej wysunięty punkt na Istrii, gdzie latem wieje łagodny, przyjemny wiatr, odpowiedni dla początkujących. Jesień to okres dla prawdziwych profesjonalistów. Wtedy wieje korzystne bora i silne sirocco. Bora w tym zakątku jest bardzo bezpieczne, w razie niepowodzeń odprowadza windsurfingowców na wybrzeże. Hasło Istria kwatery zapewni natomiast liczne ciekawe propozycje noclegowe.

Również wyspa Krk oferuje wspaniałe warunki dla fanów windsurfingu. Można tutaj wybierać w zależności od umiejętności albo żeglowanie w Baske, albo Punat. Punat to zdecydowanie spokojniejsze miejsce. Cicha zatoka jest idealna dla początkujących początkujących i średnio zaawansowanych. Bora wieje tutaj z umiarkowana siłą, a morze jest gładkie.

---

WakacyjnyWynajem.pl - tanie noclegi


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl